Wednesday 28 May 2008

Ignorowany przez nieosiągalną dla wszystkich, zajętą swoim teatrem i sztuką, delikatną jak aksamit, wrażliwą, wykształconą, artystyczną dziwkę Evelyn, rozłożony na łopatki piątkową z nieznajomym randką Karoliny, płytki ja, nie mający pojęcia o kulturze wyższej, myśląc o sobie źle, popijałem cidera.

Nadeszła wtedy ów myśl. Praktyka picia przed, w pracy i po niej jest bardziej pociągająca niż jakakolwiek dziwka. Przelawszy cidera do maskującej zawartość butelki, w sobotę zaczynam w życiu nowy etap. Może wyrzucą mnie z pracy. Może chociaż czas minie szybciej.

W rozmowie telefonicznej, wciąż o dziwce myśląc, do Eylen z Bogoty ‘hi, Evelyn’ wymamrotałem. Eylen w czwartek to ostatnia na uratowanie twarzy szansa. Haust cidera. Dwunastego czerwca ląduję w Rzeszowie. Podchmielony wymamrotałem amen.

2 comments:

Anonymous said...

a smiales sie, ze nikogo nie poznam.a smiales sie,ze pije cidera jak zul ;)

ciekawe czy wiewiorka powie chociaz 'sorry' za wtorek.chrzanic ja.
eylen wydaje sie fajniejsza i przynajmniej wykazuje chec.spotkac sie chce.

mieszkasz za sciana, a nawet nie mam czasu przyjsc i pogadac.jeszcze chuje z apteki na 9 dzis kazali przyjsc.

. said...

teraz to ja nikogo nie poznam i bede pil cidera jak zul:P

a patrz co dzis w mailu dostalem od Matiasa, a propos tego o czym gadalismy dwie godziny temu w kuchni, ze chcialem make Evelyn laugh ale ciebie jakos nigdy mi sie nie udalo:P Matias o Eylen: She misses you cos you made her laugh, so she also wants to see you. Ha!

Wiewiore chrzanic. I jej 'haaa?.. yeah..yeah...':D

Zatrzymalem sie w kafejce, bo zdecydowalem sie jechac metrem. Laziness.