Tuesday 23 October 2007

To stan, w którym gdy mam do wyboru pięciominutowy spacer do jedynego w miasteczku supermarketu a głodowanie i oparcie się przez cały dzień na dwóch kanapkach, wybieram głód. To sen w śpiworze w zimnym pokoju - na pościel w czasie przeprowadzki zabrakło mi rąk; pościel porzuciłem w Nottingham; to ból gardła, gdy każdego ranka wstaję o 18, by zjeść śniadanie przy zachodzie słońca; to łażenie w piżamie z zarzuconym tylko w zielono-biało-niebieskie paski swetrem i rękami skrzyżowanymi na klatce; grymasem na twarzy, przedwczorajszym zarostem, rozczochranymi włosami; to zaglądanie do garnków Stuarta i Benjamina w poszukiwaniu ciepłego jedzenia; dostrzeganie nowych śmieci na podłodze. Jak autystyczne dziecko układanie się na fotelach w living roomie; widok niedopasowanych skarpetek – jedna żółta z napisem Thursday, zielona Monday. Ruch ręką - zrzucenie pozostawionych w nocy przez chłopaków puszek po piwie. Czuję, że życie mi się rozłazi.

8 comments:

talia-pszczoly said...

no widzisz.w twoim zyciu sie przynajmniej cos dzieje.a w moim?jak sam wczoraj stwierdziles rozmawiajac ze mna, ze ci mnie szkoda"ej nie zyj tak!".wiesz ,to mi
wjechalo na ambicje.oczywiscie dalej nie wiem co zrobic , by takiego zycia unikac.
a)przeczytalam do polowy dwie calkiem rozne ksiazki.
b)przecwiczylam caly dzial prenom interrogatif z fr.
c)pozapisywalam kilkadziesiat slowek z ang.Vogue o modzie
d)jeszcze raz weszlam na strone uni of arts-london college of fashion-fashion designer by upewnic sie ,ze potrzebuje portfolio z projektami do rekrutacji.wiec tak ,potrzebuje.
e)no i postanowilam wrocic na oxford, nie zeby pobawic sie w rugby z przechodniami, ale zeby kupic wieeeelka ksiege najlepszych projektantow ever!pieknie wydana , ze swietnymi zdjeciami gruuuuuba ksiega.moze mi sie przyda kiedys, a jak nie to i tak chce ja miec.

to wszystko pozwolilo mi isc spac o godzinie 2. teraz czuje sie dziwnie.kawa nie pomaga, a dzis czeka mnie sterta tabletek do wyjecia z opakowan i porozdzielania dla starych dziadow, by jeszcze pozyli z rok lub dwa.
aaameeen.

gala® said...

Mam dziwne wrażenie, że Ty lubisz takie stany. One są totalnie destrukcyjne i nie prowadzą do niczego dobrego ale Tobie jakoś pasują. To chyba jakieś podświadome cobainowskie piętno ;)

Anonymous said...

Wracajcie, chuje, do Ojczyzny. Dość już pierdolenia smutków. Nie ma już za małego Kaczora i za dużego Giertycha a w narodzie podobno jakiś dziwny optymizm zapanował. Będzie cud gospodarczy druga Irlandia czy cuś, a z bez tych dwóch milijonów, do których się zaliczamy, będzie cały chuj a nie cud.

Tzn, wracajmy, chuje.


Z 2 strony - wszędzie "dobrze" ale na Wyspach lepiej płacą.

. said...

Boze Karola kochanie - przepraszam:) Po prostu pomyslalem ze powinnas cos zrobic, dla twojego dobra ci to mowilem:) Ale widze, ze ci dobrze zrobilo. Juz nawet mialem sie kolejny raz mowic Karolina zagladnij na strone tego Uni, zapytac: Karolina zamowilas w koncu te ksiazki z angielskiego, powiedziec: Karolina nie opierdalaj sie, Karolina to, Karolina tamto.

Nie moge za bardzo pisac, bo pracuje z nowym gosciem, straszny palant, sluzbista, nowy duty night manager.

. said...

Ok.

Rafale! Mysle, ze masz sporo racji, lubie sie zwijac z bolu, cierpiec, a jeszcze bardziej lubie, gdy widza to ludzie i moga powiedziec: Boze biedny Przemek;) Tak jak teraz moi wspollokatorzy obserwuja moja meke i droge krzyzowa. Dodam, ze w dziecinstwie lubilem byc bity przez Mateusza. Exciting.

Panie Michale! Nie moge pana bloga otworzyc tutaj, wszystkie wchodza tylko nie pana, wiec od tygodnia nie mam pojecia co u pana. Co do wracajacych chujow do Ojczyzny, to kazdy ma inne powody do wracania lub nie wracania. Na pewno dla mnie nie jest takim lepszy/gorszy rzad w kraju ani pieniadze tu czy tam. Panie, przygod szukam.

Anonymous said...

eee, ja sie wcale nie obrazilam czy cos.tylko faktycznie pomyslalam ,ze sie opierdalam.wszystko przez pogode i to ze ciagle chce mi sie spac.zasypiam wszedzie.w autobusie, w sklepie, w pracy,no a w domu to juz w szcegolnosci.to takie pierworodne instynkty .po reinkanacji bedzie niedzwiedziem brunatnym albo leniwcem :)

Co do powrotow, to dzis w nocy snilo mi sie ,ze lecialam z mieszanka klasy z podstawowki i liceum no i pani Bradatow jako wychowawczyni, a ja bylam przewodniczka po lotnisku Stansted :) czad.klocac sie przy tym ze wszystkimi i nikt mnie nie lubil, bo kazdy myslal ze ooo sie cwani , bo tu mieszka.No i w tym snie kiedy poszlam do automatu po kouk, zdalam sobie sprawe, ze jakos juz przyzwyczajona jestem tu do wszystkiego ( co juz ci przemku w smsie pisalam kiedys) i zal bylby wyjechac .Tesknilabym za tym posranym miaste, z drugiej strony tesknota(?) za ojczyzna i te sprawy.
O kase w ogole mi nie chodzi.Jest no bo jest, bo jakos tam w smieszny, opierdalajacy sie sposob "pracuje" .Dzis wiec wstalam z mysla, ze bedzie lepiej i nie jestem znowu tutaj taka meczennica.

zaczynam pisac notki na twoim blogu ;)

. said...

"to takie pierworodne instynkty .po reinkanacji bedzie niedzwiedziem brunatnym albo leniwcem"

taaaak:)

tobie sie sni klasa, a mnie Kosowski.

zamiast udawac meczennikow powinnismy sie Karolo za siebie wziac:)

tzn w garsc, nie ze za siebie znow:P:P

prosze pisac u siebie na blogu!

Zee Oswald said...

właśnie zamierzam przeczytać nowa notkę, ale za chwilę.jestem u zajdlów.właśnie wstaliśmy, oni biorą prysznic (chyba razem) i bylo cicho dopóki nie usłyszałem krzyku filipa: "ej! po prostu mi niewygodnie!nie bądź taką pierdoloną faszystką!!"

pomyślałem też, że mimo skrajnej beznadziei bije z waszych tragicznych losów ciepło - ale możliwe,że jeszcze się nei rozbudziłem i śnię (dziś sen na podłożu religijnym miałem - męczeństwa św Zdzisława).